Jezioro Nyskie ma nową atrakcję. Jest nią mieszkająca na wyspach krowa

Wybierając się latem w okolice Nysy, można wypocząć nad Nyską Riwierą czy podziwiać sztuczne ognie podczas Festiwalu Ognia i Wody. Podobnych atrakcji raczej nie uświadczymy zimą czy wczesną wiosną. Jednak od trzech tygodni Jezioro Nyskie doczekało się nowej atrakcji krowy, która uciekła z transportu do rzeźni i zamieszkała na wyspach znajdujących się na zbiorniku wodnym.
Fot. Shutterstock

Pewna krowa wolała zamieszkać na wyspach na Jeziorze Nyskim aniżeli trafić do rzeźni. 23 stycznia, gdy zwierzę miało zostać przetransportowane, udało mu się wyrwać i uciec przez pola i las prosto do jeziora, by przed śmiercią schronić się na wyspach znajdujących na Jeziorze Nyskim. Niestety, właściciel krowy, pan Łukasz, nie otrzymał zapłaty za niedopilnowaną krowę. Pracownicy skupu wsiedli do auta i odjechali.

"Pracownicy skupu wyprowadzali ją z mojej obory do samochodu. Zwracałem im uwagę na nią, przecież wożą ze sobą środki uspokajające, ale oni odparli, że nie takie sztuki wyprowadzali. Trzy poprzednie weszły do auta bez problemu, a ta, jak tylko wyszła z obory szarpnęła się, ktoś puścił linki i uciekła. Przewróciła ogrodzenie z siatki metalowej. Wpadła na nie z taką furią, że stalowe słupki pofrunęły w powietrze. I pognała przez pola, las do jeziora" – usłyszała "Nowa Trybuna Opolska" od rolnika ze wsi Buków w gminie Otmuchów w Opolskiem. To do niego należała uciekinierka. 

Mężczyzna wyruszył na poszukiwanie krowy, która do tej pory próbuje oszukać śmierć. Jak zrelacjonował pan Łukasz, zaszli za zwierzęciem aż do jeziora. Wydawało się, że będzie już po sprawie, bowiem przy brzegu stała krasula. Krowa jednak dalej walczyła o życie.

"Na brzegu pracownik próbował złapać za linkę, a wtedy ona go zaatakowała. Wzięła na rogi, przewróciła, a potem docisnęła do ziemi. Ma złamaną rękę i potłuczone żebra. A krowa weszła do wody i przepłynęła na sąsiednią wyspę. Widziałem jak nurkowała pod wodą" – opowiedział gazecie właściciel zwierzęcia.

"Przez pierwsze dwa dni atakowała ludzi, ale nikomu już nic nie zrobiła, bo każdy podchodził z respektem. Po tygodniu odpuściliśmy pościg. Teraz krąży wzdłuż brzegu jeziora między Bukowem a Siestrzechowicami. W tarninach, zaroślach nikt jej nie złapie, a w okolicy pełnio jest saren i dzików. Codziennie wywożę jej jedzenie i po śladach widzę, że to zjada" – relacjonował mężczyzna.

Właściciel miał o co próbować walczyć, próbując odzyskać krowę. Zwierzę ma bowiem 6 lat i jest popularnej mięsnej rasy limousine. Do tego jest sporym zwierzęciem – waży około 900 kilogramów. Jednak nie wygląda na to, by waleczna krowa wróciła z powodu zimy. Osobniki z rasy limousine całą zimę trzymane są na wolnym wybiegu i niestraszne są im śniegi czy kilkunastostopniowe mrozy. 

To nie koniec przygody uciekinierki, która zamieszkała na Jeziorze Nyskim. Tydzień po ucieczce krowa została dostrzeżona z barki pracownika żwirowni w Wójcicach. Mężczyzna zadzwonił po straż pożarną, która podjęła się akcji. Strażacy wyruszyła więc łodzią motorową na pomoc krowie.

"Strażacy zauważyli krowę lub byka stojącego po tułów w wodzie. Na widok ludzi krowa wróciła na wyspę. Kiedy strażacy zeszli na ląd, krowa z drugiej strony wyspy weszła do wody i przepłynęła ok. 50 metrów na sąsiedni półwysep. Zwierzę było mocno spłoszone, nie dało się podejść bliżej niż 70 metrów, ale było w dobrym stanie" – powiedział o akcji ratunkowej zastępca komendanta powiatowego straży pożarnej w Nysie, Paweł Gotkowski. 

Uciekinierka przysporzyła panu Łukaszowi niemałych problemów. Oprócz straconych pieniędzy, jakie warta jest krowa, właściciel zwierzęcia otrzymał również mandat za niedopilnowanie zwierzęcia. 

Los krowy jednak może wcale nie być tak szczęśliwy, jak mogłoby się wydawać. Pan Łukasz zdecydował bowiem skontaktować się z weterynarzem Jackiem Oparą, który ma możliwość otumanienia zwierzęcia za pomocą tak zwanej strzelby palmerowskiej. Jednak krowa może jeszcze cieszyć się przed parę dni wolnością, gdyż weterynarzowi skończyły się naboje gazowe do wystrzeliwania strzałek ze środkiem usypiającym i czeka na nową dostawę, która może przybyć dopiero za parę dni.

Według weterynarza, akcja odzyskania krowy wydaje mu się nierealna. Tłumaczy to tym, że "żeby skutecznie strzelić muszę podejść na co najmniej 20 metrów do zwierzęcia, na dodatek strzałka musi przebić grubą skórę". Podkreśla też, że środek nie działa natychmiastowo, a zwierzę przecież może go zaatakować. Zwłaszcza że już ma takie doświadczenia z krowami.

Pan Łukasz rozważa też opcję zastrzelenia krasuli przez myśliwych. Niestety w takim przypadku nie sprzedałby już zwierzęcia. 

Może akurat krowie uda się przetrwać te wszystkie próby schwycenia i będzie cieszyła się życiem na wolności. W końcu w Polsce jest już jedna krowa, która świetnie sobie radzi na wolności. Chodzi o tę spod Hajnówki  Puszczy Białowieskiej, która uciekła właścicielowi na początku listopada. Ona jednak może liczyć na towarzystwo, bowiem dołączyła do stada żubrów.




Zobacz także

Czym charakteryzują się smartfony z serii Redmi Note 13?
Co to jest parownica do ubrań i do czego służy?
Bitcoin rośnie w siłę
Telewizor marki Philips. Na ile cali warto postawić?

Najnowsze wpisy

Czym charakteryzują się smartfony z serii Redmi Note 13?
Co to jest parownica do ubrań i do czego służy?
Bitcoin rośnie w siłę
Telewizor marki Philips. Na ile cali warto postawić?
Inspiracje prezentowe na dzień babci
Relaksujące SPA nad jeziorem - gdzie się wybrać, by odprężyć ciało i umysł?
Inteligentne domy: nowe technologie w ocenie nieruchomości od dewelopera

Reklama