Cztery martwe foki w ciągu tygodnia. Kto za tym stoi? "Będziemy tępić te łajzy na własną rękę"

W ciągu zaledwie tygodnia nad Bałytkiem odnaleziono cztery martwe foki. Każda z nich zginęła z ręki człowieka. Jeden z rybaków zapowiada, że martwych zwierząt będzie więcej. "Będziemy tępić te łajzy na własną rękę" - mówi. Populacja polskich fok szacowana jest obecnie na ok. 300 osobników.

Nad polskim morzem trwa czarna seria. Wszystko zaczęło się pod koniec maja, kiedy w Gdańsku zostały odnalezione dwie martwe foki z pętlą na szyi, obciążone cegłą. 29 maja na Helu odnaleziono kolejną martwą fokę – Helenkę, która była podopieczną Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu. Na początku czerwca o znalezieniu ciała czwartej zabitej foki poinformowali pracownicy fokarium. Zwierzę z rozciętym brzuchem leżało na Rybitwiej Mieliźnie w Zatoce Puckiej. Wszystkie te przypadki łączy jedno – nikt nie ma wątpliwości, że każda z fok zginęła z ręki człowieka.



Sprawę tajemniczych śmierci fok bada prokuratura. Z polskimi rybakami postanowił porozmawiać serwis WP. Ich reakcja jest zaskakująca, bowiem rybacy nieoficjalnie przyznają, że śmierć zwierząt to zemsta za szkody, jakie wyrządzają foki. „To nie foki powinny tu rządzić, tylko rybacy” – mówi zdenerwowany Andrzej Dettleff, szyper kutra rybackiego z Jastarni. „Nie trzeba wielkiego śledztwa prokuratury. Ktoś z rybaków nie powstrzymał ręki. Nie dziwię się. Przez głupie pomysły z rozmnażaniem fok, my rybacy, idziemy z torbami” – dodaje z niemniejszą irytacją.

Rybacy chcą, by polskie foki były odstrzeliwane. Zdaniem niektórych z nich to jedyny sposób, by zwierzęta przestały podjadać rybakom łososie i „puszczać ich z torbami”. „W Szwecji i Finlandii już dawno uruchomiono odstrzały. U nas foka jest chroniona, bo rządzą ekoświry. Będziemy tępić te łajzy na własną rękę. Dowodów nie będzie” – mówi rybak specjalizujący się w połowach łososi na Zatoce Gdańskiej.

Pomysł odstrzału fok poparła jedna z posłanek PiS z Gdyni. Jej propozycja spotkała się jednak z ogromną krytyką. „Foka to ewidentny szkodnik. Jej pojawienie się u nas to wymysł WWF-u i ekologów, głównie niemieckich, którzy chcieliby nam tutaj przeflancować rezerwaty. Musimy zacząć coś robić” – mówiła niedawno w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Dorota Arciszewska-Mielewczyk. Od jej pomysłu natychmiast odciął się jednak minister gospodarki morskiej.

 

 

Choć pomysł odstrzału fok spalił na panewce, rybacy i tak zrobią swoje. „Foka złapana w sieci nie ujdzie żywa” – zapowiada jeden z nich. Rybacy nie chcą iść na ustępstwa i godzić się na kolejne straty.

Andrzej Dettleff podlicza, że w zakończonym właśnie sezonie na łososie przez foki stracił około 60 tysięcy złotych. O wszystko rybacy obwiniają Stację Morską Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu, której nieżyjący już szef, prof. Krzysztof Skóra, zapoczątkował prace nad przywróceniem populacji szarych fok na polskim wybrzeżu.

„Prawda jest taka, że do fok trzeba strzelać i je unicestwić. Dopóki nie powstało fokarium na Helu, problemu ze szkodami nie było. Teraz to jednak fajny biznes dla naukowców. Ściąga się frajerów i trzepie kasiorę, bo foczki ładnie wyglądają na zdjęciach z wakacji” – komentuje Andrzej Dettleff. „Wolałbym jednak, aby taką samą ochroną objąć nasz biznes. My zatrudniamy pracowników i płacimy podatki” – kwituje wkurzony rybak.


Zobacz także

Czym charakteryzują się smartfony z serii Redmi Note 13?
Co to jest parownica do ubrań i do czego służy?
Bitcoin rośnie w siłę
Telewizor marki Philips. Na ile cali warto postawić?

Najnowsze wpisy

Czym charakteryzują się smartfony z serii Redmi Note 13?
Co to jest parownica do ubrań i do czego służy?
Bitcoin rośnie w siłę
Telewizor marki Philips. Na ile cali warto postawić?
Inspiracje prezentowe na dzień babci
Relaksujące SPA nad jeziorem - gdzie się wybrać, by odprężyć ciało i umysł?
Inteligentne domy: nowe technologie w ocenie nieruchomości od dewelopera

Reklama