Historia Gliwic. Kim są Strzygi? Kościelny pokutujący przy krzyżu w Kotulinie. Liście zmienione w złoto

Jakie tajemnice skrywają Gliwice? Kim są Strzygi? Dlaczego kościelny pokutował przy krzyżu w Kotulinie? Z jakiego powodu liście zmieniły się w złoto? Na te pytania odpowie Karol Kania z RMF MAXXX.
fot. SHUTTERSTOCK

Kim są Strzygi?

Wierzono kiedyś, że nocą Strzygi wypijają krew, głównie z ludzi, ale czasem też ze zwierząt. Wspólną cechą strzyg jest posiadania dwóch serc albo dwóch dusz. Dlatego też te stwory umierały zawsze dwa razy. Po pierwszej śmierci stawały się jeszcze bardziej łakome świeżej krwi. Wychodziły z grobu i chciały już ssać krew swoich bliskich. Dopiero druga śmierć powodowała całkowite unicestwienie ciała i oswobodzenie zatraconej duszy. Strzygą mogło stać się po śmierci dziecko, które na chrzcie otrzymało tylko jedno imię lub to któremu matka odmówiła piersi. Mógł nią zostać też wyjątkowo skąpy człowiek, samobójca albo dziecko które urodziło się z dwoma rzędami zębów, bądź posiadało znamię na plecach w kształcie nożyc.

Na górnym śląsku było tak że zmyłki zwodziły mężczyzn a strzygi uwzięły się na kobiety. Trzeba było bardzo uważać żeby podstępem nie wniknęły do domu. Strzygi szczególnie upodobały sobie położnice. Opowiadano że położnica nie mogła przez sześć tygodni po porodzie wychodzić z domu mogła go opuścić dopiero po tym czasie gdy dziecko zostało ochrzczone. Nie można też było wcześniej wyprowadzać noworodka lub powiesić na dworze pieluchy. Zaraz zerwałaby się wichura strzygi wcisnęłyby się do domu, a sama matka i noworodek mogliby umrzeć. Strzygi były więc takimi kudłatymi czarownicami, którym spódnice furgotały na wietrze. Często babcie nakazywały swoim córkom bądź też wnuczkom, że jak tylko pierwszy raz zobaczą  noworodka wymówiły słowo „bez uroku” wtedy bobasy miały rosnąć zdrowo i dobrze się mieć.

O kościelnym pokutującym przy krzyżu w Kotulinie

Starzy ludzie opowiadali, że niegdyś przy krzyżu w Kotulinie widywano dziwne migające światła. Jakby ktoś chodził z zapalonymi świecznikami. Późnymi wieczorami słychać też było różne jęki i szurania, ludzie wiedzieli, że tam straszy. Gdy gospodarze jechali tamtędy końmi na swe pole, przy krzyżu konie stawały i nie chciały iść dalej dopóty dopóki gospodarz nie przeżegnał się albo ukląkł i się nie pomodlił. Pewnego dnia jeden z gospodarzy późno wracał do domu, zasiedział się w Tożku i zapadł już całkowity mrok. Gdy dojeżdżał do tego strasznego miejsca kichnął. Wówczas stanęła przed nim jakaś postać i powiedziała „Daj ci Boże zdrowie” na co gospodarz grzecznie odpowiedział „Bóg zapłać”. Wtedy to zjawa bardzo się uradowała i rzekła „Od prawie 300 lat czekałem na takie słowa”, a potem odpowiedziała swoją historię. „Byłem kościelnym i nigdy nie dziękowałem ludziom za ofiarę „Bóg zapłać”. I za to zostałem ukarany. Nie mogłem zaznać spokoju wiecznego, aż ktoś mi nie powie „Bóg zapłać”. Teraz już będę mógł spoczywać w pokoju”. Gdy ludzie się o tym dowiedzieli postawili w tym miejscu krzyż.

O liściach zamienionych w złoto

Opowiadanie Heleny Fukały — ze zbiorów Aleksandry Czechowskiej-Gąbki

Pewien gospodarz jechał drabiniastym wozem z Kuźni Nieborowskiej do Wilczy. Na moście nad Bierawką zatrzymał go mały człowieczek w czerwonym kapelusiku i spytał, czy gospodarz może podwieźć go do młyna w Wilczy. Gospodarz zgodził się i ruszyli. Konie szły powoli, jakby wóz był pełen węgla. Kiedy podjechali do młyna, mały człowieczek zabrał bagaż, zgarnął trochę suchych liści i wrzucił je na wóz. Gospodarz był zły, że nie dostał zapłaty, a w dodatku liście zabrudziły mu
wóz. Wiatr rozwiewał je na wszystkie strony i niewiele liści na wozie zostało, kiedy dojechał do domu. Patrzy gospodarz, a tu na wozie coś się błyszczy. To liście zamieniły się w sztabki złota. Teraz dopiero zrozumiał, co stracił i pobiegł kawałek drogą, którą jechał. Ale znalazł już tylko liście.


Zobacz także

Świętokrzyskie. Czarownice na Łysej Górze, Karczówka w Kielcach i legenda o Hilarym Mali, historia rozbójnika Kaka
Świętokrzyskie. Szkoła czarnoksiężników w Gałęzicach, rzeka Nida, źrodełko św. Franciszka pod Łysicą, dolina Łupicha
Konin. Historia herbu i pochodzenie nazwy miasta, konińskie legendy i legendy miejskie
Historia Gliwic. Diabeł i niedźwiedź. Opowiadanie "O karczmie i tańcującym diable" i "O muzykalnym Diable"

Najnowsze wpisy

Czym charakteryzują się smartfony z serii Redmi Note 13?
Co to jest parownica do ubrań i do czego służy?
Bitcoin rośnie w siłę
Telewizor marki Philips. Na ile cali warto postawić?
Inspiracje prezentowe na dzień babci
Relaksujące SPA nad jeziorem - gdzie się wybrać, by odprężyć ciało i umysł?
Inteligentne domy: nowe technologie w ocenie nieruchomości od dewelopera

Reklama