Tajemnice mundialu: Liber w RMF FM wspomina mundial 1938!

Osiemdziesiąt lat temu - 5 czerwca 1938 roku - polscy piłkarze zadebiutowali w mistrzostwach świata. We Francji rozegrali tylko jeden mecz, ale za to niezwykły. W 1/8 finału - wtedy nie było fazy grupowej - przegrali z Brazylią po dogrywce 5:6, a cztery gole strzelił Ernest Wilimowski. Dlaczego wspomina to Liber? Posłuchajcie!

Spotkanie z "Canarinhos" rozpoczęło się na Stade de la Meinau w Strasburgu w niedzielę 5 czerwca o godz. 17. Przyszło na nie prawie 15 tysięcy widzów, zwabionych opinią o atrakcyjnej grze Brazylijczyków. I publiczność się nie zawiodła.


Mecz miał dramatyczny przebieg i trwał aż dwie godziny, a Polacy stawili opór rywalom i po regulaminowym czasie gry było 4:4. Sędzia zarządził dogrywkę. Od drugiej połowy spotkania padał deszcz, co sprzyjało Polakom, a nie lepszym technicznie Brazylijczykom. Ci nie mieli kołków w butach i ślizgali się niemiłosiernie. Rozsierdzony tym as zespołu, Leonidas da Silva (późniejszy król strzelców turnieju), zszedł z boiska, zdjął buty, by je oczyścić z błota i wtedy narodziła się legenda, że na bosaka "ograł" Polaków. Regulamin nie pozwalał jednak na grę bez butów...


W butach czy bez Leonidas przesądził o wyniku tego meczu, strzelając w dogrywce dwa gole, a łącznie trzy. Na to Polacy zdołali odpowiedzieć tylko jednym. Strzelił go Wilimowski, który pod względem piłkarskich i strzeleckich umiejętności nie ustępował wirtuozom z Brazylii. W końcu przeciwnicy zmogli biało-czerwonych 6:5, ale niewiele brakowało do wyrównania, gdy Edward Nyc trafił w spojenie słupka i poprzeczki... Na rewanż za tę przegraną Polacy musieli czekać 36 lat - 1:0 w meczu o trzecie miejsce MŚ 1974 roku.


O Wilimowskim, bohaterze tego meczu, w którym - jako pierwszy w historii mistrzostw świata - strzelił cztery gole, można było do 1990 roku przeczytać tylko w zestawieniach statystycznych. Powodem były pogmatwane losy tego gracza.


Urodzony w śląskiej rodzinie w Katowicach (w 1916 r.), o boiskowym przydomku "Ezi", grał w reprezentacji jako lewy łącznik. Był niezrównanym dryblerem i strzelcem. Wychowanek klubu 1. FC Katowice już jako 17-latek został zawodnikiem Ruchu Wielkie Hajduki (dziś Ruch Chorzów), w którym występował w latach 1934-39 i zdobył z nim cztery tytuły mistrza Polski.


Nie mniej skuteczny był w reprezentacji Polski. Zadebiutował w 1934 roku, łącznie w 22 spotkaniach strzelił 21 goli. Ostatni popis dał z Węgrami (wicemistrzami świata z 1938 r.), w meczu rozegranym tuż przed wybuchem wojny, 27 sierpnia 1939 w Warszawie. Polska wygrała 4:2, a Wilimowski zdobył trzy bramki.


Wcześniej, 21 maja 1939 r., w meczu ligowym Ruchu z zespołem Union-Touring Łódź strzelił 10 bramek (12:1). Po wybuchu wojny przyjął niemieckie obywatelstwo i grał w barwach 1. FC Kattowitz i w innych klubach niemieckich, w tym w TSV 1860 Monachium. Włączono go nawet do reprezentacji Niemiec, w której rozegrał osiem spotkań (13 goli).


Na mundialu we Francji Polacy zyskali uznanie fachowców za udany debiut, a Wilimowski został "rezerwowym" w najlepszej jedenastce mistrzostw. Jednak po meczu musieli wracać do domu, bowiem turniej był rozgrywany systemem pucharowym. Ich rywale, Brazylijczycy, zakończyli mistrzostwa na trzecim miejscu, wygrywając mecz o tę lokatę ze Szwedami 4:2.



Wybrane dla Ciebie

Zobacz także

Dariusz Szpakowski pożegnał się z widzami: "Jeszcze nie odkładam mikrofonu"
Mundial w Katarze. Rzecznik prasowy Brazylii rzucił kotem na konferencji [WIDEO]
Krzysztof Jackowski o mundialu. Wie już jaki będzie wynik?
Kamil Grabara jednak w kadrze Michniewicza. Zastąpi kontuzjowanego kolegę

Gorący temat

Dawid Narożny wraz z żoną drżeli o zdrowie syna. Konieczna była wizyta w szpitalu. Muzyk przekazał nowe wieści
Dawid Narożny i jego żona - Joanna - w ostatnim czasie relacjonowali na Instagramie, co dzieje się w ich życiu prywatnym. Okazało się, że syn pary - Marcel - trafił do szpitala. Jak obecnie czuje się maluch?

Reklama

Najnowsze wpisy

Nie przegap

Reklama