Historia Gliwic. Podanie o nawiedzonym młynie. Kim są utopce?

Jakie tajemnice skrywają Gliwice? Kto nawiedzał młyn w Pyskowicach? Kim są utoce? Na te pytania odpowie Karol Kania z RMF MAXXX.
fot. SHUTTERSTOCK

Podanie o nawiedzonym młynie

W dawnych wiekach szlak handlowy z Wrocławia do Krakowa biegnąc przez Pyskowice musiał w wielu miejscach pokonywać koryto rzeki Dramy. Najbliższa okolica pozbawiona była wówczas mostów. Więc nie była to zbyt łatwa przeprawa, zwłaszcza że w czasie deszczy rzeka często występowała ze swojego koryta. Dochodziło wtedy do tragicznych utonięć kupców, po których w okolicach rzeki zaczynały pojawiać się dziwne widziadła. Te niejednego spokojnego mieszkańca okolic doprowadzały do obłędu. Nikt nie znał skutecznego sposobu na pozbycie się niemogących zaznać spokoju duchów topielców. Wszystkie znane ludowe metody zawodziły. Pewien duch człowieka który utonął w Dramie co noc nawiedzał tamtejszy młyn znajdujący się w połowie drogi między Pyskowicami a Zawadą. Zjawa dzień w dzień po zmierzchu straszyła i nękała gospodarza oraz jego rodzinę. Sprawy zaszły tak daleko, że w obawie przed straszną marą byli oni zmuszeni co wieczór opuszczać swoje domostwo i korzystając z gościnności sąsiada. Pewnego popołudnia zawitał do młyna niespodziewany wędrowiec. Był to młody czeladnik młynarski który chciał odbyć tu praktykę. Młynarz niestety zmuszony był mu odmówić. Nie powodziło mu się najlepiej, pracy nie miał też tyle by starczyło dla pomocnika. Zaproponował jednak zmęczonemu i głodnemu przybyszowi posiłek. Po spożyciu jadła chłopak poprosił gospodarza o nocleg na tę jedną noc. Pora była już późna na dworze zapadał zmierzch, a jego z rana czekała długa i wyczerpująca wędrówka w poszukiwaniu pracy u kolejnych młynarzy. Pan domu opowiedział mu wówczas historię o duchu topielca nawiedzającym co noc młyn. Ta wiadomość nie zniechęciła, ani nie przestraszyła czeladnika. Więc młynarz ostatecznie zgodził się, choć pełen obaw o młodego wędrowca. Pożegnali się serdecznie z nadzieją, że nazajutrz znowu się spotkają cali i zdrowi. Rodzina młynarza udała się na spoczynek do sąsiada. Gdy zapadła noc chłopak sięgnął po swoje skrzypce i zaczął z wirtuozerią mistrza na nich grać. Nagle wędrowiec usłyszał przeraźliwy łomot i spostrzegł zbliżającego się do niego ducha, który zamiast straszyć usiadł w kącie i z zaciekawieniem przyglądał się oraz przysłuchiwał utalentowanemu grajkowi. Unoszące się w pomieszczeniu dźwięki najwyraźniej wywarły ogromne wrażenie na zjawie. Kiedy chłopak przestał grać duch zapytał czy teraz on nie mógłby spróbować. Czeladnik zgodził się, ale pod pewnym warunkiem. Przed przystąpieniem do gry trzeba by opiłować zjawie zbyt długie szpony, które mogłyby zniszczyć struny skrzypiec. Duch przystał na ten warunek bez wahania. Czeladnik włożył więc jego dłoń do imadła mocno skręcił i zaczął piłować lecz nie tylko paznokcie, ale również palce topielca. Krzyczał głośno i przeraźliwie z bólu jednak na nic to się nie zdało. Wędrowiec bez litości piłował dalej. Gdy duch nie wytrzymał zwinnym ruchem wyrwał rękę z imadła i uciekł czym prędzej. Od tego wydarzenia słuch o nim zaginął, a na pamiątkę tego wydarzenia właściciela młyna nazwano Skrzypkiem.

Utopce

Na górnym śląsku zmarłych którzy utonęli w wodzie nazywano również utopkami, utopcami albo utoplecami. Wierzono, że utopce to pierwotni aniołowie strąceni z nieba za swoją pychę i butę. Ci którzy spadli w piekielne czeluści stali się diabłami, a ci którzy wpadli do wody utopcami. Znana jest też inna geneza utopków. Niektórzy widzieli w nich właśnie pokutujące dusze topielców. Czasem utopka wyobrażano sobie jako małego chłopca innym razem jako chudego wyrośniętego chłopa w za długiej kapocie, ale zwykle taki utopiec nosił kapelusz, a z jego ubrania ciekła woda, palce jego dłoni i stóp były zrośnięte błoną. Występowali też pod postacią czarnego psa siedzącego w miejscu gdzie ktoś utonął albo robaczka świętojańskiego. Utopce były demonami śmiertelnymi mógł zabić je tylko piorun. Mieszkały zazwyczaj w pobliżu bagien w trzcinach i starych opuszczonych młynach. Bywały groźne i złośliwe ale znaczna część opowieści traktuje je jako demony obłaskawione, które gdy traktować je grzecznie i z należytym respektem żyją w zgodzie z ludźmi, a nawet im pomagają znane są historie o kotulińskich utopcach czy utopkach z Leboszowic.

Wybrane dla Ciebie

Zobacz także

Gorący temat

Wojciech Szczęsny skończył 34 lata! Tak świętował z rodziną. Tort robi wrażenie! [FOTO]
Wojciech Szczęsny 18 kwietnia obchodzi urodziny. W tym roku mężczyzna świętował je w towarzystwie ukochanej Mariny oraz synka Liama. Tort, który przygotowano na to wydarzenie, robił imponujące wrażenie! Zobaczcie sami.

Reklama

Najnowsze wpisy

Nie przegap

Reklama