Świętokrzyskie. Szkoła czarnoksiężników w Gałęzicach, rzeka Nida, źrodełko św. Franciszka pod Łysicą, dolina Łupicha

Świętokrzyskie słynie z czarów i tajemniczości. Tamtejsze lasy stąły się także schronieniem dla niejednego rozbójnika. Z regionem wiąże się mnóstwo niesamowitych opowieści. Przegląd świętokrzyskich legend przygotowała dla was Ada Raszyk z RMF MAXXX.

Szkoła czarnoksiężników w Gałęzicach

Mieszkańcy wsi Gałęzice z pokolenia na pokolenie przekazują sobie opowieść, że przed wiekami nad tutejszą rzeką działał czarci młyn. Nie był to zwykły młyn, ponieważ nie mielił zboża. Mieściła się w nim szkoła, w której uczyli się młodzieńcy planujący karierę czarnoksiężników. Nauczycielem był tam pewien szarlatan, który rocznie do szkoły przyjmował dwunastu nowych adeptów. Wraz z początkiem każdego nowego roku jeden z nich musiał oddać życie. W końcu jednak jeden z uczniów przerósł mistrza, zbuntował się i sam go zabił, a młyn spalił.

Jak wiadomo, w każdej legendzie jest ziarno prawdy. W średniowiecznych zapiskach znajduje się wzmianka mówiąca o tym, że przed wiekami w Górach Świętokrzyskich faktycznie istniała szkoła czarnoksiężników. Jedna z kronik opisuje też postać niemieckiego opata z Bawarii, który posiadł wiedzę czarnoksięską, uciekł ze swojej ojczyzny i podobno udał się właśnie do Polski, gdzie miał kontynuować swoje praktyki.

Legenda o rozbójniku Grocie Słupeckim

Świętokrzyskie lasy dały schronienie niejednemu rozbójnikowi. Niektórzy z nich pochodzili z tzw. dobrych domów, a mimo to zeszli na drogę zbójecką. Taki był na przykład pochodzący ze Słupczy Grot Słupecki z herbu Rawicz. Nie miał łatwego charakteru, był awanturnikiem. Jan Długosz podaje w swoich kronikach, że Grot wszedł w konflikt ze swoim sąsiadem, kasztelanem Janem Ossolińskim. Spór zakończył się tym, że Grot zabił kasztelana w Sandomierzu. Od tej pory istnieje kilka wersji dalszych losów Grota Słupeckiego.

Jedna z nich mówi o tym, że po wydanym na niego przez króla wyroku, Grot wcale nie opuścił kraju, ale zaszył się w swoim zamku w Konarach. Tam, dobrze obwarowany, wiódł życie rozbójnika razem z kamratem Rogalińskim. Kiedy w końcu królewska armia weszła do twierdzy, uciekając Grot miał spaść z wieży. Sam zamek już właściwie nie istnieje, ale okoliczni mieszkańcy twierdzą, że czasem w nocy w pobliżu ruin twierdzy pojawia się duch Grota – lub Rogalińskiego.

fot. shutterstock.com

„Łotrzyca jezdna” Barbara Rusinowska

Nie tylko mężczyźni wiedli życie rozbójników w tych okolicach. Za czasów królów Jana Olbrachta oraz Aleksandra Jagiellończyka w Górach Świętokrzyskich grasowała banda, którą dowodziła kobieta – Barbara Rusinowska. Podobnie jak Grot, ona także była pochodzenia szlacheckiego, herbu Łabędź. Nosiła męski strój i miecz u boku, a przy butach miała ostrogi. Mówili na nią „łotrzyca jezdna”, bo była znana z tego, że kradła konie i na nich wraz z całą bandą napadała na kupców w lasach. Rusinowska napadała także na chłopów i atakowała wsie. Jednym z jej najgłośniejszych ataków był szturm w Słupi.

Ze zrabowanych zdobyczy Rusinowska wybudowała w końcu zamek Orle Gniazdo. Pełnił on przede wszystkim funkcję więzienia dla wrogów. Łotrzycę złapano po wielu, wielu latach i skazano wraz z innymi rozbójnikami podczas sejmu w Radomiu w 1505 roku.

Dlaczego kobieta szlacheckiego pochodzenia zdecydowała się na takie życie, tego do końca nie wiadomo. Według jednych była po prostu złą kobietą, istnieje jednak również teoria, która mówi o chęci zemsty za śmierć męża lub ojca, który stanął w obronie chłopa.

Skąd wzięła się nazwa rzeki Nida?

Dawno temu niedaleko rzeki miała żyć piękna, młoda dziewczyna o tym imieniu. W niej miał się zakochać rycerz Olbrom. Chociaż dziewczyna zgodziła się oddać mu rękę, to on po czasie zostawił ją dla innej. Nida, nie mogąc znieść takiego nieszczęścia, rzuciła się do rzeki. Na pamiątkę tej smutnej historii okoliczni mieszkańcy mieli nazwać tę rzekę właśnie jej imieniem. Według językoznawców natomiast nazwa tej rzeki oznacza „wody płynące po nizinie”.

fot. shutterstock.com

Dwie siostry i źródełko św. Franciszka pod Łysicą

Według legendy na szczycie góry miał stać kiedyś wspaniały zamek, w którym mieszkały dwie siostry – starsza i młodsza. Pierwsza – ciemnowłosa i energiczna, druga – spokojna blondynka. Pewnego dnia w okolicy pojawił się rycerz, który szukał schronienia. Dziewczęta go ugościły, natomiast on później postanowił jedną z nich – starszą – wziąć sobie za żonę. Ta mimo wszystko i tak była zazdrosna o młodszą siostrę, i żeby pozbyć się ewentualnej konkurencji, namówiła rycerza, żeby zepchnął tę młodszą w przepaść.

Zamach się nie udał, bo młodsza siostra wyruszyła z rana na spacer do lasu. Starsza przygotowała więc dla niej truciznę, ale zanim tamta wróciła, to w okolicy rozszalała się burza. W zamek uderzył piorun, pozostawiając jedynie ruiny. Można je zresztą oglądać do tej pory w drodze na szczyt Łysicy. Podobnie, jak pobliskie źródełko św. Franciszka, które – według legendy – zasilają łzy młodszej z sióstr.

fot. shutterstock.com

Dolina Łupicha – skąd jej nazwa?

Na trasie Sandomierz-Opatów w pobliżu Żurawicy, w gminie Obrazów jest dolina, a przy niej dość strome wzniesienie. W dawnych czasach miała stać tam karczma „Rzym” i nie jest wykluczone, że to właśnie w tej karczmie Twardowski podpisał słynny cyrograf. „Rzym” prowadził niegdyś karczmarz z Sandomierza o wdzięcznym nazwisku Oszust. Jak przystało na takiego właściciela, lokal nie cieszył się najlepszą sławą. Karczmarz Oszust miał upijać swoich gości, a następnie czyścić ich kieszenie.

Kolejny właściciel karczmy nazywał się Łupicha i wcale nie był lepszy od swojego poprzednika. Wręcz przeciwnie, bo nie tylko upijał i okradał klientów – ci zamożniejsi zazwyczaj znikali w tajemniczych okolicznościach. Od tego czasu miejscowi nazywali to pechowe miejsce właśnie „Łupicha”. Sam karczmarz po tym, jak nieźle się wzbogacił, wyjechał w nieznane.

Karczma „Rzym” nie przetrwała. Co ciekawe, została zburzona dopiero w ubiegłym stuleciu. Łupichą nazwano za to miejscowość, w której się mieściła. Dziś już nie istnieje, bo obszar włączono do Żurawicy. Nazwę Łupicha odziedziczyła po niej wspomniana na początku dolina

Znasz ciekawą historię?
Napisz – bajecznapolska@rmf.fm

Wybrane dla Ciebie

Zobacz także

Gorący temat

Zdrada w "Barwach szczęścia" zdenerwowała widzów. Gorąco po emisji nowego odcinka serialu
Nowe odcinki "Barw szczęścia" są szeroko komentowane przez widzów. Ostatnio na pierwszy plan wysunął się wątek zdrady! Czy Bożena i Bruno (Marieta Żukowska i Lesław Żurek) rozstaną się? Tego na razie nie wiadomo, ale historia przedstawiona na "szklanym ekranie" mocno podzieliła odbiorców...

Reklama

Najnowsze wpisy

Nie przegap

Reklama