"Kuchenne rewolucje" w Mio Gastro
Magda Gessler przybyła do Gdańska, aby pomóc Wojtkowi, czyli właścicielowi włoskiej restauracji "Mio Gastro". W jej oczy rzucił się wystrój, który nijak nie pasował do idei lokalu. Zaserwowane przez kuchnię potrawy wcale nie poprawiły sytuacji, a wręcz przeciwnie. Kiedy gwiazda TVN zamówiła znaną wszystkim carbonarę, nie spodziewała się katastrofy. Stwierdziła, że makaron jest niejadalny i chciała to udowodnić. Wezwała właściciela i kazała jemu samemu zjeść potrawę, którą jej zaserwował. Prawda okazała się taka, że w restauracji nie ma profesjonalnego kucharza, a przygotowywaniem potraw zajmuje się wspólnik Wojtka.
Magda Gessler chciała przerwać rewolucję
To jednak nie koniec pasma niepowodzeń. Kiedy Magda Gessler tradycyjnie weszła do kuchni, aby sprawdzić czystość, bardzo się zawiodła. W tym miejscu ewidentnie nie dbano o porządek. Restauratorka była tak wściekła, że rozbiła talerz i zagroziła, że jeśli do jutra nie będzie błyszczeć – przerwie rewolucję. Na szczęście załoga "Mio Gastro" stanęła na wysokości zadania i dokładnie posprzątała kuchnię. Można było więc kontynuować stawianie lokalu na nogi. Magda Gessler zdecydowała, że nadal będą tu serwowane włoskie potrawy, ale na zdecydowanie wyższym poziomie. Zmieniona została nazwa – teraz restauracja funkcjonuje pod nazwą "Trattoria Melone Rosa". Podczas finałowej kolacji nie było miejsca na błędy – goście byli zachwyceni.
Czy rewolucja się udała
Aby przypieczętować rewolucję, Magda Gessler musiała wrócić po kilku tygodniach i sprawdzić, jak lokal radzi sobie pod jej nieobecność. Niestety nie obyło się bez pomyłek, a uznanie sukcesu restauracji wcale nie było oczywiste – prowadząca program doszukała się kilku błędów, a najgorsza jej zdaniem była zupa, co osobiście powiedziała kucharzowi. Finalnie uznała jednak sukces rewolucji.