Za błąd prawie zapłacił... butami. Nie obyło się bez konsekwencji

Nic nie zapowiadało, że tak spokojny dzień w kilka chwil może zmienić się w prawdziwy, emocjonalny rollercoaster. Czy Łukasz i kot Głodzilla wyszli z niego cało?

Niepozorne początki 

Dla Łukasza poranek zaczął się jak zawsze... czyli z mocnym hukiem. Ukochany kot, pieszczotliwie nazwany Głodzillą, tradycyjnie uwiesił się na klamce drzwi do sypialni, otwierając je z łoskotem. Łukasz spojrzał na zegarek. No jasne, w końcu była już 6 rano. Czas napełniania miseczki. Łukasz rozciągnął się mocno, pozostawiając za sobą na dobre resztki przyjemnego snu. Wstał i poczłapał powoli do kuchni, wysłuchując wesołych pomrukiwań swojego pupila. Otworzył górną szafkę i zamarł. 

Tradycyjnie sięgnąłem po saszetę i wtedy to zobaczyłem – opowiada Łukasz. – Na półce została... tak, tak, ostatnia zgrzewka opakowań mokrej karmy! Przecież tyle wystarczyć mogło maks. do sobotniego obiadu. O Głodzilli musicie wiedzieć jedno: bardzo poważnie traktuje godziny posiłków.

Po odkryciu niebezpiecznej tajemnicy kuchennej szafki, Łukasz spojrzał w oczy swojego małego przyjaciela. Zobaczył w nich coś, co sprawiło, że po plecach aż przebiegły mu ciarki.

–  Miau? Zapytał po chwili głośno Głodzilla.

No to będę MIAU niezłą karę za gapiostwo. Jeśli znowu dam mu za późno kolację, to kolejna para moich butów skończy jako kuweta – pomyślał Łukasz.

Problem był bardzo poważny. Głodzilla gustował tylko w konkretnym rodzaju karmy, którego nie można kupić ot tak w pobliskim sklepie. Trzeba było ją zamówić online.   

No co mogłem zrobić? Złapałem szybko za telefon i jeszcze przed pracą ogarnąłem zamówienie. Patrzę: jest ORLEN Paczka z dostawą w sobotę. I to bez dopłat. Super! Uratowany! Zgodnie z informacją, przesyłka powinna pojawić się w pierwszy dzień weekendu. Myślę: idealnie. Nie ma na co czekać, tu trzeba klikać! Zamówiłem, zapłaciłem i ufff... – mówi Łukasz. – Swoją drogą, widziałem, że ORLEN Paczka ma aż 12,5 tysiąca automatów paczkowych i punktów odbioru w całej Polsce. To megaciekawe – dodaje. 

Teraz pozostało tylko czekać na sobotę. Nakarmiony kot zniknął gdzieś w stercie ubrań na fotelu. Łukasz mógł odpalić laptopa i zająć się pracą.  

Dzień sądu  

Sobota rano. Po porannym rozespaniu już nie było śladu. Głodzilla, po spałaszowaniu ostatniej saszetki ulubionego dania, leżał leniwie na kolanach swojego właściciela i wyrażał zgodę na głaskanie. Łukasz, popijając kawę, spokojnie wchodził w dzień. Jeszcze w piątek dostał potwierdzenie, że kurier faktycznie zabrał paczkę z kocią karmą. Pik pik! Przyszła wiadomość! „Paczka gotowa do odbioru”. Mężczyzna złapał błyskawicznie za telefon. Delikatnie przestawił kocura na kanapę i wstał. Już miał się rozglądać za butami, gdy nagle... za oknem rozpętało się piekło.  

Prawdziwa ściana deszczu. Była tak potężna i gwałtowna, że aż uruchomiła kilka autoalarmów na pobliskim parkingu. Łukasz spojrzał za okno, potem na zegarek. Znów za okno i znów na zegarek. Uświadomił sobie powagę sytuacji. Nieuchronnie zbliżała się pora karmienia.   

Stanąłem przed wyborem. Bieg w ostrym deszczu albo spędzenie nerwowych godzin z Głodzillą. Wybrałem łatwiejszą opcję. W końcu nie byłem zrobiony z cukru! To był ten moment, gdy doceniłem, że automat paczkowy ORLEN Paczki stał tuż pod moim blokiem. 

Gdyby ktoś zmierzył wtedy czas biegu po przesyłkę, prawdopodobnie Łukasz mógł otrzeć się i o rekord Europy.

Wiem, że na odbiór są 3 dni robocze. Ale ja naprawdę kocham swoje buty i kocham tego małego głodomora – opowiada Łukasz. – Paczkę odebrałem szybko, łatwo i wygodnie.  Żeby nie tracić czasu na zatrzymywanie się, otworzyłem skrytkę zdalnie w aplikacji i złapałem ją w biegu.  Ale następnym razem zeskanuję kod QR albo wpiszę ten z SMS-a. Tak, żeby urozmaicić trochę życie – dodaje z żartem.  

Przemoknięty, ale zadowolony. Łukasz szczęśliwie wrócił do domu z paczką pełną saszet. Już od drzwi zawołał swojego pupila. Ten jednak nie zaszczycił przyjaciela swoją obecnością. Mężczyzna znalazł go śpiącego smacznie na kanapie. Ufff... sytuacja uratowana, pacjent jest spokojny, a para butów w przedpokoju pozostała zupełnie nietknięta. Łukasz powoli ruszył do kuchni, by napełnić miseczkę nową, świeżutką karmą. Mijając otwartą łazienkę, zatrzymał się jednak na chwilę. Uchylił drzwi i złapał się za głowę. KUWETA! PIASEK! ZAPOMNIAŁEM!  

Nie zdążył złapać za telefon, gdy za plecami usłyszał delikatne tupanie.   

Mrrrrau?  

Jeśli chcesz korzystać z dostaw w soboty, ORLEN Paczka czeka na Twoje zamówienie.