Jim Carrey chciał rzucić rolę Grincha. Pomógł mu specjalista od tortur CIA

Po premierze w 2000 roku „Grinch: Świąt nie będzie” szybko stał się jednym z najchętniej oglądanych filmów świątecznych. Widzowie docenili wyjątkową charakteryzację Jima Carreya i jego komediowy talent, a postać Grincha na stałe wpisała się do popkultury. Mało kto jednak wie, że aktor, aby przetrwać morderczą charakteryzację, musiał korzystać z rad specjalisty szkolącego agentów CIA w radzeniu sobie z torturami.
Jim Carrey chciał rzucić rolę Grincha, fot. East News, Instagram

Film, który stał się symbolem świąt

Grinch: Świąt nie będzie” to film, który od ćwierć wieku bawi i wzrusza widzów na całym świecie. Ekranizacja książki Theodora „Dr. Seussa” Geisela okazała się nie tylko kasowym sukcesem, ale i jednym z najbardziej rozpoznawalnych świątecznych tytułów. Jednak mało kto wie, jak wielkim wyzwaniem była ta produkcja dla odtwórcy głównej roli.

Jak dziś wygląda Cindy Lou Who z „Grinch: Świąt nie będzie”? 32-latka ma własny zespół rockowy
Zagrała Cindy Lou Who u boku Jima Carreya w filmie „Grinch: Świąt nie będzie”. Wcielała się również w postać rolę Jenny Humphrey w kultowym serialu „Plotkara”. Jak dziś wygląda i czym się zajmuje Taylor Momsen?

Jim Carrey wcielił się w rolę Grincha

Jim Carrey, znany z niezwykłej ekspresji i komediowego talentu, postanowił całkowicie wcielić się w postać Grincha. Oznaczało to godziny spędzone w charakteryzatorni, noszenie swędzącego futra, długich na 25 centymetrów palców i specjalnych soczewek kontaktowych, które niemal całkowicie ograniczały pole widzenia. „Kombinezon był zrobiony z niepokojąco swędzącego futra, które doprowadzało mnie do szału przez cały dzień” – wspominał Carrey w wywiadzie dla „Vulture”.

Warunki na planie były tak trudne, że aktor już po pierwszym dniu zdjęciowym był gotów zrezygnować z roli i oddać 20 milionów dolarów gaży. Reżyser Ron Howard przyznał, że widział Carreya leżącego na podłodze z papierową torbą w dłoniach, próbującego opanować atak paniki. Twórcy filmu próbowali ułatwić mu pracę, proponując wykorzystanie efektów specjalnych, ale Carrey pozostał nieugięty – chciał być Grinchem w stu procentach.

Pomoc od eksperta CIA

W obliczu kryzysu ekipa filmowa postanowiła sprowadzić na plan Richarda Marcinko – eksperta, który szkolił żołnierzy i agentów CIA w znoszeniu tortur. To on nauczył Carreya technik radzenia sobie z bólem i stresem. „Dał mi całą litanię rzeczy, które mogłem zrobić, kiedy zacząłem wpadać w spiralę. Na przykład uderz się w nogę z całej siły. Miej osobę, której ufasz i uderz ją w ramię. Pal niemożliwą liczbę papierosów” – opowiadał aktor.

Ostatecznie, jednym z najskuteczniejszych sposobów na przetrwanie wielogodzinnej charakteryzacji okazała się… muzyka Bee Gees. „Słuchałem całego katalogu Bee Gees podczas charakteryzacji. Ich muzyka jest taka radosna. Nigdy nie spotkałem Barry'ego Gibba, ale chcę mu podziękować” – dodał Carrey.

Świąta w domu? Sprawdź kinowe propozycje na wieczór
"Kevin sam w domu", "Kevin sam w Nowym Jorku", "To właśnie miłość" czy "Listy do M"? To tytuły, które najczęściej pojawiają się w programach telewizyjnych na Święta. Warto jednak pamiętać o tym,...

Źródło: PAP Life

Czytaj dalej: