Magdalena Waligórska-Lisiecka była jeszcze na studiach, kiedy dostała szansę wcielenia się w postać Wioletki w „Ranczu”. Serial, który początkowo nie zapowiadał się na wielki hit, szybko podbił serca Polaków i stał się jednym z najchętniej oglądanych programów telewizyjnych ostatnich lat.
Tej produkcji zawdzięczam karierę. „Ranczo” mnie ukształtowało i dało szansę pokazania się szerszej publiczności
- powiedziała aktorka w rozmowie z „Dobrym Tygodniem”.
„To cud, że żyję”
Dla aktorki najcenniejsze są chwile spędzane z rodziną. Wspólnie z mężem i dziećmi uwielbiają aktywny wypoczynek, zwłaszcza biwakowanie i kajaki. To właśnie podczas jednej z podróży do Koszalina, Waligórska-Lisiecka doświadczyła chwil, które na zawsze zapadły w jej pamięci. Jadąc samochodem, miała koszmarny wypadek, który mógł zakończyć się tragicznie.
Zobaczyłam, jak z nadjeżdżającego z naprzeciwka samochodu odrywa się koło i z impetem leci w moją stronę
- relacjonowała później na łamach „Super Expressu”. Dzięki szybkiej reakcji udało się uniknąć większej tragedii, choć pasażerka jadąca z nią trafiła do szpitala z lekkimi obrażeniami.
Mimo upływu dziesięciu lat, Magdalena Waligórska-Lisiecka nie zapomina o tamtym dniu i jest wdzięczna za każdą chwilę, którą może spędzać z bliskimi. „To cud, że żyję” - mówi z ulgą, wspominając dziś tamte wydarzenia.