Satyra w krótkich majteczkach. Z uśmiechem przez pokolenia. 500 anegdot naszych dzieci.

Elegancko wydany i pięknie zilustrowany zbiór kultowych dziecięcych anegdot z ostatnich 60 lat doskonały prezent dla starszych i młodszych. Kultowy w PRL tygodnik Kobieta i życie, w roku 1957 wprowadził rubrykę, która już wkrótce miała okazać się jedną z jego najmocniejszych stron. Od Satyry w krótkich majteczkach zaczynała się lektura najpopularniejszego magazynu kobiecego tamtych czasów.
Fot. materiały prasowe

Z życia wzięte dziecięce anegdotki i powiedzonka nadsyłane przez rodziców do redakcji
bardzo szybko weszły do kanonu polskiego humoru śmiesząc całe rodziny. Dając chwilę
wytchnienia w niezbyt wesołej rzeczywistości, Satyra w krótkich majteczkach niezamierzenie
stała się również zapisem codzienności PRL odbijającej się w wypowiedziach dzieci. Zależało nam, na tym, by w książkowym wydaniu słynnych anegdot, zachować i ducha, i język czasu powstawania tych niewielkich tekścików.


„Kobieta i życie”, która zaczynała jako tygodnik, jest dziś miesięcznikiem i wygląda zupełnie
inaczej niż przed laty. Szpalta opatrzona rysunkiem łobuziaka z procą oparła się jednak
wszelkim zmianom potwierdzając niesłabnącą popularność Satyry w krótkich majteczkach.
Ukazująca się od ponad 60 lat rubryka nadal wywołuje chichot dziadków, rodziców i dzieci.
Zaś łobuziak z winiety został bohaterem rysunków Joanny Rusinek towarzyszących edycji
książkowej. Słynna ilustratorka uczyniła chłopca przewodnikiem po kolejnych rozdziałach
zbioru. Co więcej, łobuziaka każdy może sobie animować techniką flipbooka – przy szybkim
kartkowaniu książki, jego postać umieszczona w dolnym rogu każdej prawej strony, będzie
się poruszać.


Niniejsze, książkowe wydanie, jest pierwszym zwartym zbiorem najzabawniejszych anegdot
wybranych z tysięcy numerów magazynu. Ograniczenie ich liczby do 500 przyszło
redaktorom z najwyższym trudem. Tym bardziej, że niekontrolowane napady śmiechu
utrudniały przeszukiwania archiwalnych numerów w zaciszu bibliotek. Poniżej próbka
historycznych tekstów będących zarówno świadectwem meandrów dziecięcej myśli, jak i
epoki, w której powstały.


ALECZEK P. (lat 2 i pół) wybiera się z rodzicami na wizytę do babci. Ale w czasie ubierania
zaczyna się popisywać i wykrzykuje „brzydkie” wyrazy. Tata oświadcza, że wobec tego
Aleczek nie pójdzie do babci, bo mógłby zrobić wstyd całej rodzinie. Aleczek prosi o
przebaczenie i przyrzeka, że nigdy już nie będzie mówił brzydkich rzeczy. I dodaje: A u babci
będę mówił tylko „Boże, Boże” (Nad. M. Perzynowa, Niedźwiada, 1957).


DOROTKA (lat 3 i pół) słucha bajki o „Czerwonym Kapturku”. Nagle woła: „A naszą babcię
to wilk musiałby połykać na dwa razy.” (nad. H. Dakowska, Kościany, 1962).


KASIA (lat 4) chodzi do przedszkola. Pani nauczycielka rozmawiała z dziećmi o minionym
niedawno Dniu Kobiet, pytając, jak ich mamusie spędziły ten dzień. Kasia odpowiada: „U nas to tata obchodził Dzień Kobiet, bo mama nie miała czasu…” (Nad. M. Kaliszczak,
Przedszkole nr 2, Strzelce Krajeńskie, 1983).


MIŁOSZ (lat 3 i pół) broi. Mama, wyprowadzona z równowagi, mówi wreszcie: „No,
powiedz sam, co ty byś zrobił na moim miejscu?” Miłosz rzeczowo: „Jak bym był duży, to
bym się dziecka nie pytał”. (nad. D. Przystał, Pszczyna, 1967).


Niegrzeczna Jola kopnęła młodszą siostrę NITUSIĘ (lat 2 i pół). Mała z płaczem biegnie do
ojca. Ojciec nie chce wierzyć w taką niegrzeczność córki. Nitusia woła więc: „Jola, kopnij mnie jeszcze raz, bo tatuś nie widział!” (nad. K. Mąkosza, Oliwa, 1962).


AGATA (lat 4) była z babcią u pewnej znajomej, której urodził się synek. Pierwszy raz w
życiu widziała, jak matka karmi piersią dziecko; przyglądała się tej scence z wielkim
zainteresowaniem. Gdy wyszły z wizyty, babcia mówi: „Widziałaś, jak dzidziuś jadł
mleczko?” Agata patrzy na babcię ponuro: „Ty mi nie opowiadaj takich rzeczy! Ja dobrze
widziałam, co on jadł!” (nad. K.B., Warszawa, 1972).


AREK (lat 6) grymasi przy jedzeniu; uważa, że kanapka, którą przygotowała mu babcia, jest za duża. Babcia proponuje mu więc kiszonego ogórka, sądząc, że zaostrzy on dziecku apetyt. Arek odmawia, mówiąc z powagą: „Czy babcia myśli, że jak da mi ogórka, to ta kanapka się skróci?” (nad. W. Swiercz, Szydłowice, 1977).


W domu Jurka (lat 5 i pół) oczekiwani są goście. „O, przyszli wujostwo – cieszy się mama,
wprowadzając gości. Za chwilę znów słychać dzwonek, Jurek biegnie otworzyć: okazuje się,
że przyszli babcia i dziadek. Jurek wkracza z nimi dumnie do pokoju i anonsuje:
„Przyprowadziłem dziadostwo” (nad. Jelińska, 1967).


ANIA (lat 1 i pół) zaczyna już mówić. Dostała właśnie od dziadzia pieniądze na ciastko.
Ogląda pieniążek i milczy. Mama, dbała o wychowanie córeczki, zachęca: „No, Aniu, co się
mówi, jak dziadzio daje pieniążki?” Ania krótko: „Więcej!” (nad. A. Romanowski, Warszawa,
1962). 


EWA (lat 8) wychodząc ze sklepu pyta mamę: „Klient to ten co sprzedaje?” „Ależ nie –
wyjaśnia mama – klient to ten co kupuje”. Ewa nie przekonana: „Przecież tam jest napis, że
klient ma zawsze rację!” (nad. K. Wilczyńska, Poznań, 1962).


Podczas prac nad wyborem anegdot, udało się dotrzeć do bohaterki pierwszej, historycznej
rubryki z 1957 roku. Jest nią, mająca wówczas 4,5 roku Zuzanna, córka twórczyni rubryki i jej pierwszej redaktorki, Danuty Csató. Pani Zuzanna opowiedziała Przemysławowi Bociądze o perypetiach związanych z powstawaniem rubryki.


Na załączonym zdjęciu: „Zuzanna C.” (bez nart) – z mamą i siostrą Justyną podczas ferii zimowych w Zawoi na początku lat 60. Zdjęcie z archiwum prywatnego. O Satyrze w krótkich majteczkach powiedzieli:


Lekturę „Kobiety i Życia” zawsze zaczynałam od ostatniej strony. Uwielbiałam „Satyrę w krótkich majteczkach” i z sentymentem wspominam te śmieszne historyjki, których bohaterami były dzieci. Taki cukierek na dobry początek dnia przydałby się i dziś. Teraz „satyry” dostarczają mi moje wnuki. - Bożena Dykiel.


Byłam bardzo zajętą aktorką i mamą dwójki małych dzieci, kiedy w „Kobiecie i życiu” ukazywały się anegdotki z życia maluchów. Niektóre zabawne, inne mniej. Nigdy nie wysłałam takiej do redakcji, a przecież moje dzieci to była jedna wielka „Satyra w krótkich majteczkach”. Pamiętam niedzielne poranki, jedyny dzień, kiedy mogłam pospać dłużej. Dzieci miały nakazaną ciszę, dopóki rodzice nie wstaną. Każdej niedzieli budziło mnie tupanie małych stóp pod drzwiami sypialni i głośny, teatralny szept: „Cicho, bo mama śpi”. To by się chyba nadawało? Wołałam: „Już nie śpię”. Wtedy z hukiem otwierały się drzwi i dzieci wpadały do sypialni, a po chwili przytulały się do mnie jak dwa sopelki lodu. No i co miałam począć? Koniec spania w niedzielę. -  Marta Lipińska.


Moja mama zbierała wszystkie numery „Kobiety i Życia”. Uczyłem się dopiero czytać, kiedy odkryłem to wielkie domowe archiwum prasowe. Miała magazyny jeszcze z lat 50.! Perełką dla mnie, kilkulatka, była ostatnia strona. Bo na niej zawsze była „Satyra w krótkich majteczkach” – śmieszne historyjki, które przytrafiały się dzieciakom. Na nich szlifowałem naukę czytania. Zawsze niezmiernie mnie bawiły. Ale ja sam na tych łamach nie znalazłem się nigdy, choć wciąż przytrafiały mi się różne przygody. - Szymon Majewski.


Czekałam na to żeby pobiec do kiosku i kupić „Kobietę i życie”. Lekturę tego tygodnika zaczynałam właśnie od ostatniej strony. I od „Satyry w krótkich majteczkach”. Kiedy ją czytałam, oprócz autentycznego rozbawienia, rozczulenia czy śmiechu w głos, w mojej głowie pojawiały się za każdym razem dwie myśli:„Czy to prawdziwe teksty?” i „To super, że wydawany w Warszawie tygodnik drukuje teksty przesłane przez zwykłych ludzi”. Na taką wolność można było pozwolić, bo chyba tu cenzura nie musiała działać? - Ewa Drzyzga.

Wybrane dla Ciebie

Zobacz także

RMF FM partnerem głównym Valvoline Rajdu Małopolski 2024, rundy Rajdowe Mistrzostwa Europy Centralnej!
Markowa odzież z 20% rabatem w ramach MODIVO DAYS - poznaj szczegóły!
Rozgrzewka i ćwiczenia rozciągające przed treningiem pomogą Ci uniknąć kontuzji!
Amerykańskie gwiazdy młodego pokolenia wspierają walkę z rakiem piersi... na Instagramie

Gorący temat

Quentin Tarantino długo trzymał to w tajemnicy. Teraz już wszystko jasne
Wczoraj ujawniono, że Quentin Tarantino porzucił pracę nad ostatnim w reżyserskiej karierze filmem. Okazuje się, że mężczyzna długo trzymał to w tajemnicy. Teraz już wszystko jest jasne. Jakie ma plany na bliską przyszłość?

Reklama

Najnowsze wpisy

Nie przegap

Reklama