Zwyczaj nakazywał stawiać takie krzyże sprawcom zbrodni jako zadośćuczynienie. Oprócz tego, morderca musiał odbyć pielgrzymkę do świętego miejsca i do końca życia utrzymywać rodzinę zamordowanego.
Tak więc kiedy w roku 1542 na jaw wyszła zbrodnia Lorenza Madera który, jak wyryto na krzyżu, żelaznym prętem zabił swojego kuzyna Hansa Bileke, naturalne było, że zabójca musi wznieść krzyż pokutny w miejscu gdzie dokonał zbrodni. Bo skoro jest zbrodnia musi być i kara. Kiedyś znacznie surowsza niż dziś.
Dzisiejsze prawo mówi, że po 10 latach od wykonania wyroku, zapomina się o nim, jakby go nie było. Nasi przodkowie starali się, żeby pamięć o zbrodni. Wykuta w kamieniu ciągnęła się za sprawcą po wieczne czasy.